By Ja

środa, 6 marca 2013

Rozdział 3

Obudziłam się w swojej sypialni. Miałam na sobie wczorajsze ciuchy. Wyszłam z łóżka i skierowałam się w stronę wyjścia. Zeszłam po schodach do kuchni i sięgnęłam do lodówki po sok. Z szafki wyciągnęłam szklankę i wlałam do niej sok. Popijając zimny napój weszłam do sypialni. Po podłodze walały się puste pudełka po mojej kolacji. Położyłam szklankę na stoliku i wzięłam się za sprzątanie tego bałaganu. W końcu to ja tu tak urządziłam. Wzięłam wszystkie pudełka po pizzy i położyłam je obok mojego napoju. Szybko posprzątałam resztę. Wzięłam pudełka i sok i skierowałam się z nimi do kuchni. Pudełka wrzuciłam do końca, a sok dopiłam, po czym szklankę włożyłam do zmywarki. Wróciłam z powrotem do pokoju. Z szafy i kosmetyczki wyciągnęłam ciuchy i kosmetyki.. Weszłam do łazienki i zrzuciłam z siebie wczorajsze ciuchy. Weszłam pod prysznic i szybko pozwoliłam gorącej wodzie spływać po moim ciele. Szybko się umyłam i gdy wyszłam z pod prysznica ubrałam na siebie *to*. Pomalowałam się i rozczesałam włosy. Wyszłam z łazienki i szybko ogarnęłam mały bałagan znajdujący się w mojej sypialni. Spojrzałam na zegarek. Już dwunasta? - pomyślałam. Zeszłam z powrotem do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Wyciągnęłam z szafki miskę i wsypałam do niej płatki. Z lodówki wyciągnęłam jeszcze mleko i oblałam nim płatki. Weszłam do salonu i zastałam w nim mojego braciszka. Bardzo powoli zbliżyłam się do kanapy, na której siedział.
 

- Bu! - krzyknęłam gdy stałam już tuż za nim. Chłopak spadł z kanapy na podłogę krzycząc i piszcząc, a ja zwijałam się ze śmiechu. Dobrze, że wcześniej odstawiłam śniadanie na szafkę. Josh wstał z podłogi i spojrzał na mnie wilkiem. Ja nadal nie mogłam powstrzymać śmiechu. Uwielbiałam go straszyć.
 

- Nicola, obiecuję Ci, że jeszcze raz mnie tak śmiertelnie przestraszysz to już nie będzie Ci tak wesoło.
 

- Też Cię kocham braciszku - posłałam mu całusa w powietrzu. Gdy w końcu przestałam się śmiać zabrałam z powrotem miskę i usiadłam obok niego na kanapie. Wzięłam pierwszą łyżkę śniadania do ust.
 

- O której wychodzisz na kasting? - zapytałam z pełną buzią.
 

- Za godzinę - powiedział, patrząc na mnie. - Wiesz, że nie mówi się z pełną buzią? - dodał. Ja tylko wzruszyłam ramionami. Gdy połknęłam zawartość ust znów zwróciłam się do brata.
 

- Za chwilę wychodzę.
 

- Gdzie? - spytał.
 

- Do MSC.
 

- Sama?
 

- Tak.
 

- Dlaczego?
 

- A co to jakieś przesłuchanie? - prychnęłam.
 

- Może - odpowiedział Josh. Pokazałam mu język i skierowałam się w stronę schodów. Weszłam po nich i już po chwili siedziałam w swoim pokoju, jedząc śniadanie i oglądając telewizję. Skakałam po kanałach i nie znalazłam nic ciekawego, więc wyłączyłam telewizor. Szybko dojadłam śniadanie i odłożyłam miskę na stolik. Zbliżyłam się do szafy i otworzyłam ją po czym wyciągnęłam z niej *to*. Weszłam do łazienki i zrzuciłam z siebie ubrania. Włożyłam sukienkę i zrobiłam sobie fryzurę. Ubrałam jeszcze buty i wzięłam ze sobą torebkę. Wyszłam z łazienki w zeszłam po schodach do salonu. Josh i Klaudia siedzieli i oglądali telewizor.
 

- Wychodzę! - krzyknęłam i wyszłam z domu. Skierowałam się w stronę MSC. Miałam nadzieję, że chłopak, który obsługiwał mnie wczoraj, będzie dziś w pracy. Droga do kawiarni zajęła mi około trzydzieści minut. Weszłam do kawiarni i od razu spojrzałam za ladę. Na moją twarz wkradł się uśmiech. Gdy chłopak mnie zobaczył na jego twarzy można było zobaczyć taki sam obrazek. Spuszczając głowę podeszłam do najbliższego stolika i czekałam na kelnera. Na moje szczęście po kilku minutach podszedł do mnie przystojny kelner. Spojrzałam na niego i z każdą chwilą mój uśmiech robił się coraz szerszy.
 

- Cześć - odezwał się chłopak. - Co podać?
 

- Poproszę szejka czekoladowego i ciasto tego samego smaku - powiedziałam nadal patrząc na chłopaka. Ten zapisał zamówienie, kiwnął głową i odszedł. Po kilku minutach wrócił z moim zamówieniem i rachunkiem. Zapłaciłam mu od razu. Chcąc schować rachunek do portfela zauważyłam, że po drugie stronie jest coś napisane. " Numer telefonu. Jeżeli będziesz chciała - zadzwoń. Tak w ogóle - jestem Luke xx ". Spojrzałam na chłopaka, pokiwałam głową na znak " tak " i posłałam mu uśmiech, a on odwdzięczył się tym samym. Zjadłam ciasto i wyszłam z napojem w ręku, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Najszybciej jak umiałam wróciłam do domu. Na przejściu ściągnęłam buty, wzięłam je do ręki i pobiegłam na górę. Przebrałam się z powrotem w ciuchy, które miałam na sobie rano. Wyciągnęłam z torebki portfel, a z portfela - rachunek i zapisałam w telefonie numer Luke. Spojrzałam na zegarek i zauważyłam, że jest już szesnasta. Josh jest już dawno na przesłuchaniu. Zeszłam na dół do kuchni zobaczyć, czy jest coś do jedzenia. Zamiast tego zobaczyłam kartkę na lodówce od Josha i od Klaudii. Braciszek napisał, że nie ma nic do jedzenia, a w szafce mam pieniądze. Zaś Klaudia jest na imprezie. Wzięłam pieniądze i wyszłam z domu. Na szczęście sklep był niedaleko domu. Dojście do niego i zrobienie zakupów zajęło mi niecałe pół godziny. Wracając do domu poczułam wibrację w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam tylko Masz nową wiadomość od : Patrycja. Wcisnęłam klawisz, który oznaczał przeczytanie wiadomości, a to co zobaczyłam trochę mnie zaskoczyło. " Już jutro się zobaczymy! Już nie mogę się doczekać xx ". No tak. Przecież jutro miała dolecieć do nas Pati. Zupełnie o niej zapomniałam.

~*~

Bardzo Was proszę, żeby było pod tym rozdziałem co najmniej 5 komentarzy. To bardzo mnie mobilizuję.

6 komentarze: